Strona główna 5 TSS 35 (1498) 14 października 2025 5 Klimat klimatem, ale przecież nie kosztem Mercedesa

Arkadiusz Mularczyk

Nagle wchodzi on, cały na biało – Friedrich Merz, lider CDU, w obronie Niemców przed… niemiecką szefową Komisji Europejskiej. Apeluje dziś o zniesienie unijnego zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych od 2035 roku. Piękne słowa, dramatyczne ostrzeżenia… Tylko, że to nie nagła troska o Europejczyków, a zwykły strach przed miliardowymi stratami niemieckiej gospodarki.

Bo któż od sześciu lat stoi na czele Komisji Europejskiej? Była niemiecka minister z CDU, partyjna koleżanka Merza. To właśnie ona, z zapałem większym niż niejeden aktywista klimatyczny, forsuje „zielone wariactwo” – zakazy, limity i regulacje, które kosztują Europejczyków miliardy euro. Nikt w Berlinie nie protestował, kiedy pomysły te, jak magik z kapelusza, wyciągała Urszula i unijna biurokracja. Bruksela miała stać się narzędziem ideologicznego projektu, a rachunek mają zapłacić zwykli obywatele.

Dziś jednak rzeczywistość puka do drzwi. Niemieckie koncerny motoryzacyjne, symbol narodowej potęgi gospodarczej, zaczęły przegrywać. Nie tylko dlatego, że koszty rosną, ale przede wszystkim dlatego, że chińskie marki wjechały na europejski rynek jak burza. Oferują auta elektryczne o połowę tańsze, spełniające wszystkie wyśrubowane normy, podczas gdy niemieckie firmy nie nadążają ani technologicznie, ani cenowo.

I co teraz? Teraz Berlin zmienia front. Teraz Merz apeluje, by zrewidować politykę klimatyczną, bo niemiecka gospodarka może się załamać. Dlaczego? Bo kiedy traci na tym polski rolnik, węgierski kierowca czy czeski przedsiębiorca – Bruksela pozostaje głucha. Ale kiedy traci niemiecki koncern, nagle całej w Unii trzeba zrewidować ambitne – jak to mówią, a tak naprawdę oderwane od rzeczywistości plany „zielonej drogi”.

Czyli jak zawsze – unijne prawo pisane jest tak, by opłacało się przede wszystkim Niemcom. Bruksela tańczy tak długo, jak długo Berlin gra melodię, a sama Unia przetrwa tylko dopóty, dopóki niemiecka gospodarka będzie z niej czerpać pełnymi garściami. My, Polacy, musimy wreszcie odrzucić złudzenia i spojrzeć na to trzeźwo: gdy w Brukseli rozbrzmiewają górnolotne hasła o „solidarności europejskiej i wspólnej Europie”, trzeba od razu pytać – nie kto na tym skorzysta, ale ile miliardów więcej wpadnie do niemieckiej kasy.

Arkadiusz Mularczyk – polski polityk, prawnik i samorządowiec, adwokat, poseł na Sejm V, VI, VII, VIII, IX i X kadencji, w latach 2011–2014 przewodniczący klubu parlamentarnego Solidarnej Polski, Poseł do Parlamentu Europejskiego.