XXXI Niedziela zwykła, Rok B, 3 listopada 2024r.
Pwt 6, 2-6 Będziesz miłował Boga z całego serca
Hbr 7, 23-28 Nieprzemijające kapłaństwo
Mk 12, 28b-34 Największe przykazanie
Każdy z nas ma doświadczenie zderzenia się z jakąś trudną, bolesną czy po prostu niechcianą sytuacją. Może to być jakaś ludzka tragedia, albo czasem jakaś zwykła codzienna przykrość, która nas niespodziewanie zaskoczy kolejny raz. Okazuje się, że robimy wtedy wszystko, co w naszej mocy, aby się przed nią obronić. Nazywamy to powszechnie szukaniem świętego spokoju. Okazuje się jednak, że nakłady poniesione na naszą obronność są ogromne: zużywają wielkie pokłady naszej energii. Cóż z tego, że w końcu udaje nam się choćby przez chwilę doświadczyć świętego spokoju, jeśli na dłuższą metę płacimy za to cenę smutku, rozczarowania czy zniechęcenia.
W dzisiejszej Ewangelii słyszymy, że Jezus przypomina nam, co w naszym życiu ma być najważniejsze: „Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Miłość ma miejsce tam, gdzie całymi sobą wchodzimy w relację z drugą osobą i dajemy jej siebie: Bogu, drugiemu człowiekowi, a także sobie. Miłość ma miejsce tam, gdzie cali angażujemy się w pracę itd.
Gdy idziemy do kościoła nikt z nas nie oczekuje, że jego modlitwy będą usłyszane i wysłuchane np. w 10%. Ale my tak właśnie służymy często Bogu(!): w 5, 10, 15 procentach! Nie służymy Jemu i drugiemu człowiekowi cali, w 100%. Bo chcemy sobie zachować święty spokój. Jezus dziś przypomina, że w miłość, służbę, relację mamy się zaangażować w pełni. Czyli całkowicie na ile nas stać w tym momencie. Być może czegoś nam wtedy i tak zabraknie, ale w naszym sercu będzie czysta intencja: „Boże, zaangażowałem się w pełni, tak, jak Ty zaangażowałeś się w to. Nie ma siły, coś niezwykle pięknego i dobrego musi się wcześniej czy później wydarzyć! To już nie będzie święty spokój, ale… Święty pokój i… radość!
I tego właśnie życzę Tobie i sobie samemu. Byśmy mieli odwagę miłości i przyjmowania Słowa Bożego na serio .
Ks. Marian Fatyga