Waldemar Bartosz
Kiedy poprzednia większość sejmowa obniżała wiek emerytalny podniosły się wrzaski, że tym sposobem ograniczamy pracę Polaków, a przecież potrzeba tylu rąk do pracy. Przypomnijmy, że ówczesny rząd Donalda Tuska podwyższył wiek emerytalny do 67 roku życia zarówno dla mężczyzn jak i dla kobiet. Oficjalny powód tej decyzji był taki właśnie. Jedynie NSZZ „Solidarność” protestował przeciw temu, doprowadzając do zebrania milionów podpisów pod obywatelskim projektem ustawy przywracającej poprzedni stan. Dzięki termu mamy nadal zróżnicowany wiek emerytalny: 65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet. Jak się okazuje, wielkiego fermentu to nie wyrządziło. Wszystkie dostępne badania pokazują, że Polaków nie trzeba zmuszać do pracy. Sami tego chcą i pracują znacznie dłużej w porównaniu z innymi nacjami. Z najnowszych danych Państwowego Instytutu Ekonomicznego wynika, że przeciętny Polak poświęca na obowiązki zawodowe aż 40,4 godziny tygodniowo, co przekracza europejską normę o 3 godziny. Inne badania, tym razem firmy SW Research wynika, że tylko w ciągu ostatniego roku odsetek dorosłych osób, które podejmują dodatkową pracę zwiększył się z 41 do 45 procent. Jeszcze więcej, bo prawie sześciu na dziesięciu pracowników zamierza dodatkowo dorabiać w najbliższych 6 miesiącach. Z tych nowych badań wynika, że przede wszystkim młodzi pracownicy próbują zwiększyć swoje dochody podejmując się dodatkowych zajęć. Motywacje takich decyzji są różne. Dominuje przede wszystkim chęć zwiększenia oszczędności, które będą wydane w późniejszym czasie na cele już wytyczone. Dodatkowo, ludzie pragną wyrównać inflację. Dotyczy to grupy pracowników z niższymi dochodami, którzy pragną tym sposobem wyrównać dotychczasowy standard życia.
Przedstawione zjawisko jest także korzystne dla pracodawców. Widoczny jest bowiem niedobór pracowników, przede wszystkim w handlu, w budownictwie, w gastronomii. Prezentowana chęć dodatkowej, nawet doraźnej pracy w jakimś procencie uzupełnia ter braki. Gospodarka, a więc również każdy z nas korzysta na tym.