Waldemar Bartosz
W listopadzie, wśród różnych rocznic i świąt, na czoło wybija się dzień 11 listopada, czyli Święto Narodowe, Święto Niepodległości w rocznicę jej odzyskania w 1918r. Rocznice takie są okazją do zamanifestowani i przywiązania do Ojczyzny, czyli jak wskazuje źródłosłów – święta ojcowizny, z jej historią, wartościami i jej znaczeniem. Starsze pokolenie pamięta masowe świętowanie w początkach „Solidarności”. W wolnej Polsce, po 1990r., wydawałoby się, że nastroje patriotyczne wybuchną ze zdwojoną siłą. Dwie rocznice – 3 Maja i 11 Listopada, radosne w swej historycznej wymowie często są raczej okazją do wolnego od pracy dnia. Autentycznym wyjątkiem jest wielki, spontaniczny Marsz Niepodległości w stolicy. Symptomatycznym jest to, że nie w smak jest to niektórym władzom stołecznego miasta Warszawy. Pamiętamy sprzed kilku lat prowokacje, włącznie z podpaleniem strażnicy pod ambasadą rosyjską, czy też pałowanie uczestników pochodu. Takie prowokacje miały przecież na celu zohydzenie w oczach społeczeństwa tej demonstracji. Całe szczęście, że na nic to się zdało, nadal tysiące Polaków, często całymi rodzinami, zjeżdża do Warszawy aby poczuć wspólnotę.
Niestety, lokalne uroczystości przerodziły się najczęściej w skostniałą oficjałkę. Gospodarzami są przedstawiciele władz, urzędnicy szczebla wojewódzkiego lub powiatowego albo gminnego. Funkcjonariusze mundurowi są zawsze obecni – wszak rozkaz trzeba wykonać. Wielu obywateli, najczęściej wiekowo zaawansowanych, jest też trwałym elementem uroczystości. Brakuje natomiast przedstawicieli trzeciej władzy. Prezesów sądów, samych sędziów, prokuratorów – nie ujrzysz na takich patriotycznych uroczystościach. Niektórzy twierdzą, że sądownictwo jest niestety niezależne i niezawisłe – stąd taki dystans. Czyżby oznaczało to, że trzecia władza jest niezależna od państwa i od niego się dystansuje? Gdyby tak było, oznaczałoby to totalne niezrozumienie – przynajmniej emocjonalne. Przecież trzecia władza – sądownictwo, wydaje swoje orzeczenia w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. Swoista dychotomia.
A przecież „Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej” (Jan Paweł II, przemówienie na Okęciu 1983r.).